PINK MOOD, MET GALA

10 maja 2019

Róż – synonim kiczu. Nie powiem, ale miałam z nim swego czasu pewien problem. Muszę przyznać, że dopiero na studiach zaczęłam go lubić. Jako mała dziewczynka oraz już ta dorastająca nie przepadałam za tym kolorem. O wiele bardziej wolałam niebieski, może to z racji tego, że miałam być chłopcem a może po prostu miałam w sobie pewnego rodzaju bunt na wszystko co było kojarzone z tzw.: „małymi księżniczkami”. No nic, na studiach jakoś nastąpił przełom i zagościł on już na stałe w mojej garderobie. Z różu niby się wyrasta a ja jak widać musiałam do niego dojrzeć :))) Jak już wspomniałam na wstępie róż kojarzony jest z kiczem. W modzie towarzyszy od niepamiętnych czasów. Uwielbiam bawić się tym tematem. Balansowanie na granicy dobrego smaku nie jest mi obce. Nie ma nic w tym złego, tylko trzeba posiadać tę umiejętność, która pozwoli w pewnym momencie powiedzieć stop.

Jak już jesteśmy przy kiczu i jest początek maja to grzechem byłoby nie wspomnieć o Met Gali. Jak co roku w każdy pierwszy poniedziałek maja odbywa się uroczysta gala otwarcia wystawy w The Metropolitan Museum od Art’s Costume Institut. Do historii właśnie przeszła 73 edycja „Modowych Oskarów”. Dla niewtajemniczonych kilka słów wprowadzenia. The Met Gala została założona w 1948r. przez publicystkę modową Eleonor Lambert jako sposób na zdobycie pieniędzy dla nowo założonego Costume Institut. Pierwsza była zwykłą kolacją a bilety na nią były po 50 dolarów. Przez pierwsze dziesięciolecia istnienia gala była po prostu jedną z wielu imprez charytatywnych. W związku z czym uczestnicy wczesnych gal byli prawie wyłącznie członkami nowojorskiego towarzystwa lub miejskiego przemysłu mody. Z czasem impreza zaczęła być bardziej zorientowana na celebrytów. Obecnie ma status najważniejszej imprezy modowej w roku. Od 1995r. przewodniczącą wydarzenia jest redaktor naczelna amerykańskiego Vogue Anna Wintour. Lista gości jest ograniczona do ok. 650 / 700 os. Dla osób spoza oficjalnej listy bilety kosztują 30 000 dolarów. O tym, kto trafi do elitarnego grona wybranych decyduje sama „królowa” Anna Wintour. Warto również wspomnieć, że „Modowe Oskary” są imprezą tematyczną. Motyw przewodni łączy się z tematyką wystawy. W tym roku był to „Camp: Notes on Fashion”. Prowadzącymi byli: Lady Gaga, Harry Styles oraz Serena Williams. 

W tym momencie mogę w końcu przejść do tego „co tygryski lubią najbardziej” czyli do komentowania kreacji. Bowiem impreza ta słynie z najbardziej wyszukanych i awangardowych stylizacji. Każda gwiazda chce być zapamiętana. Nie każdej jednak ta oryginalność wychodzi na dobre. Przechodząc do konkretów, zacznę od tych, które mnie zachwyciły.

Lady Gaga. Zrobiła performance w iście swoim stylu. Zaprezentowała cztery kreacje, rozbierając je po kolei na schodach. Najpierw zdjęła skrzyżowanie płaszcza z sukienką. Pod spodem miała czarną wieczorową suknię. Kiedy ją z kolei zdjęła oczom widzów ukazała się fluorescencyjna różowa kreacja. Na koniec została w samych majtkach i biustonoszu – można? można! Sam pomysł mnie osobiście zachwycił. Jak zwykle była profesjonalna. Stanęła na wysokości zadania

Anna Wintour. Jak przystało na królową stylu była perfekcyjna, ale nienudna. W stylizacji od Chanel wyglądała wprost oszałamiająco. Jak dla mnie jedna z najlepszych kreacji tego wieczoru. Peleryna z różowych piór zapierała dech w piersiach. 

Irina Shayk, zazwyczaj jest przewidywalna w swoich wyborach, ale tym razem zachwyciła na całej linii. Welwetowa suknia w przepięknym głębokim granacie od Burberry wprost zwalała z nóg.

Kate Mos. Moja ulubiona modelka zazwyczaj wygląda świetnie. No cóż, wciąż piękna twarz oraz piękna figura. Niby dużo nie trzeba, ale znamy przypadki, że i takie dary natury można schrzanić. Moi drodzy nie tym razem. Srebrny zestaw (peleryna z suknią) od Marca Jacobsa sprawił że wyglądała jeszcze piękniej niż zwykle. 

Siostry Kardashian. Sama jestem zaskoczona, że piszę o nich w superlatywach. Nie słyną one z dobrego gustu, ale tym razem naprawdę wyglądały świetnie. Największe wrażenie zrobiła na mnie mimo wszystko suknia Kim od Thierrego Muglera. Cielista kreacja pełna zwisających kryształowych kropelek sprawiała wrażenie, jakby Kim dopiero co wyszła z wody. Jednym słowem wygladała zjawiskowo.

Niestety nie wszyscy wyglądali stylowo i szykownie. Jak dla mnie najgorzej wypadła Ashley Graham. Stylizacja wołająca o pomstę do nieba, która wyeksponowała mocne uda Pani Ashley. Tak swoją drogą to nie przemawia do mnie obecny trend na obnoszenie się ze swoją tuszą. Co jest ładnego w widocznym cellulicie, nie rozumiem…Kolejna wpadka to Donatella Versace. Wszystko w tej stylizacji poszło nie tak. Niestety strój zrobil z niej jeszcze większego dziwoląga niż jest. Do tego szacownego grona z przykrością muszę tym razem zaliczyć subtelną Gwyneth Paltrow. Suknia a la „pidżama party” o bliżej nieokreślonym kształcie kompletnie nie zdała egzaminu. Kreacja sama w sobie ładna, ale niestety z gatunku ciążowych.

Kocham to targowisko kiczu i próżności. Jest to jedyna taka impreza na której można w całości puścić wodze fantazji i przyodziać kreację jakiej nie można założyć na żadną inną uroczystość. Poniżej znajdziecie link z galerią zdjęć. Sami oceńcie. Miłej zabawy.

Met Gala 2019_galeria zdjęć

Kaszmirowy płaszcz – Bernadeta Mędrak /  Sukienka – H&M / Pasek – Bernadeta Mędrak / Jedwabna kokarda – Agnieszka Maciejak / Okulary – Cukier Puder Vintage Store / Torebka – Zara / Buty – Dolce & Gabbana /

Zdjęcia – Katarzyna Herman – Janiec