MĘSKA MARYNARKA, BIAŁE KOZAKI, RÓZOWA SUKIENKA
Wybierając plan zdjęciowy do kolejnej sesji zamarzył mi się plac zabaw. Długo szukałyśmy z moją fotograf Kasią Herman – Janiec odpowiedniego, ale żaden nam nie odpowiadał. Wybrałyśmy w końcu Plac Teatralny i już pod sam koniec wydarzyło się coś nieoczekiwanego aczkolwiek mile widzianego. Mianowicie, na nasz plan zdjęciowy niespodziewanie wtargnął kabriolet zabawka. Tajemniczy tata nakierował samochód w naszą stronę, dzięki czemu ten mój wymarzony plac zabaw jednak się pojawił tylko w innej formie (czasem marzenia się spełniają). Dziękuję Panu tacie i losowi za cudowny rekwizyt. Zdjęcia powstały niezapomniane. Wprawdzie sesja ta powstawała w niezbyt komfortowych warunkach pogodowych albowiem męczyłyśmy się w 36-stopniowym upale. Nie było lekko, ale chyba było warto, zresztą sami oceńcie. Ja osobiście uważam ją za jedną z moich najbardziej udanych.
Tyle na temat sesji. Teraz trochę o samej stylizacji. Połączyłam w niej mocno cukierkowe i kobiece elementy z męską garderobą. Już jako licealistka lubiłam niebanalne połączenia. Zabawa męską modą nie jest mi obca. Często „pożyczałam” ubrania mojego brata lub taty. Ta przypadłość została mi do dziś. Ostatnia wizyta u mojej kochanej rodziny zaowocowała marynarką brata oraz dwoma garniturami, które zakosiłam bratankowi. No cóż, przynajmniej zmusiłam go do zakupu nowego garnituru, nie ma tego złego…
Stylizacja ta bez czarnej marynarki byłaby zbyt „baby doll”. Typowa męska część garderoby świetnie balansuje słodki wydźwięk połączenia różowej mini z białymi kozakami. Sukienkę kupiłam w Zarze (limited edition) z myślą o letnich podróżach. Ale jak ją założyłam z paskiem to okazało się, że jest mega imprezową kiecką. Tak więc na razie eksploatuję ją na wieczorne wypady. Bez paska będę ją wykorzystywać podróżując z moją przyjaciółką.
Przy okazji tego zestawu grzechem byłoby nie wspomnieć o bardzo odjechanych kozakach. Oczywiście jak to ja zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia. Alessandro Michele, dyrektor kreatywny domu mody Gucci dokonał prawie niemożliwego bowiem z białych tandetnych kozaczków zrobił małe dzieło sztuki. Czego tu nie ma: aplikacje, dżety, sztuczne brylanty i do tego jeszcze ten biały kolor. Niby tematy nie do pogodzenia a jednak strzał w 10.
W modzie nie uznaję granic, tak więc wszystkie chwyty dozwolone. Co najmniej jak w miłości. Do następnego razu, trzymajcie się ciepło.
Sukienka- Zara / Marynarka po bracie / Pasek – Gucci / Okulary – Cukier Puder Vintage Store / Torebka – Gucci / Białe kozaki – Gucci /
Zdjęcia – Katarzyna Herman – Janiec